Nie ma dnia, żebym nie zastanawiała się, co daje sztywny jadłospis. Bo czego można oczekiwać od dietetyka, jeśli nie diety? Żebyśmy się dobrze zrozumiały – jako dietetyk kliniczny i psychodietetyk wiem, co daje zbilansowana dieta, jakie korzyści zdrowotne niesie i jakim dobrem jest W TRAKCIE TRWANIA terapii – nie ma dyskusji.
Ale mam na myśli głębszy aspekt, aspekt psychologii żywienia. Jestem zdania, że dietetyka bez psychologii nie istnieje, albo istnieje w swoim mniejszym, skurczonym wydaniu. Nie ma dnia, żebym nie zastanawia się, co takiego kryje się w kartce z posiłkami, że tłumy po nią sięgają. Teraz odezwie się do mnie pół światka dietetyków „ale jak to?!” Przecież wartości odżywcze, odpowiedni bilans, itp., itd. – WIEM, że cyfry muszą się zgadzać! Ale czy cyfry to wszystko? Czy menu to spełnienie marzeń? Daje gwarancję utraty nadmiaru kilogramów? Może dawać nadzieję, ale nigdy nie jest pewnikiem, bo redukcja masy ciała nie zakezy tylko od kartki. To Ty jesteś głównym elementem układanki. Czy na kartce jest zapisany magiczny szyfr z dołączoną różdżką? Tak, jest bilans. Tylko czy naprawdę tylko o niego chodzi?
CHCESZ SCHUDNĄĆ?
Dlaczego większość upiera się przy sztywnej diecie? Dlaczego dajecie wpychać się w sztywne ramy diet, często nierealnych i trudno osiągalnych, trudnych do realizacji?! Ponad możliwości. Czy frustracja nadbagażu kilogramów nie jest już wystarczająca? Czy chcesz sztywnych wytycznych, nie raz wprawiających Cię w gorszy nastrój, niższą samoocenę, bo nie dajesz rady, bo to nie dla Ciebie? W końcu poddajesz się, rezygnujesz, kapitulujesz i myślisz, że skazany jesteś na życie z otyłością. I tak w kółko. Kolejne diety, dietetyk, zmiany, frustracje, radości, wzloty i upadki. Efekt większy albo mniejszy, brak efektu. A gdzie ta obiecana, wymarzona waga? Sylwetka? Gdzie ten efekt na wieczność? Gdzie te cyfry, które miały zostać z Tobą na dobre, z którymi przyrzekałaś sobie wierność?
Nic bardziej miłego. Obudź się! Sztywne ramy to pułapka! Przeczę swojej pracy? Nie, ponieważ pracuję w zgodzie ze sobą, z wiedzą żywieniową oraz wiedzą psychologa żywienia. Jako psycholog żywienia analizuję Wasze potrzeby, wsłuchuję się w oczekiwania. Być może rzadko lub nigdy nie usłyszałaś, że nie musisz zaczynać od diety, że pierwszy krok może być zupełnie inny. Wachlarz pracy dietetyka klinicznego i psychologa żywienia jest szeroki, barwny.
OD CZEGO ZACZĄĆ? JAKIE TAJEMNICE KRYJE PRZED WAMI DIETETYK?
Wstyd się przyznawać o jakich praktykach w gabinetach dietetycznych się słyszy. A później nie dziwota, że świeżo upieczony pacjent witający do mych drzwi, od progu rzuca oczekiwaniami, żądaniami, listą specjalistów od żywienia, którzy efektywnie i szybko pomogli, ale teraz waga wróciła. To proszę wróć do tych specjalistów od siedmiu boleści. Przepraszam, ale to mój blog i będę nazywać rzeczy po imieniu.
Po pierwsze – dietetyk nie odwala za pacjenta brudnej roboty. Nie wyskoczy z lodówki z okrzykiem „Halo! Pamiętasz, że dzisiaj nie jesz pizzy?” Nad tego typu rekacjami warto nauczyć się panować. Dlaczego i kiedy się dzieją? Z czym są związane? Emocje, frustracje? Lepsze, gorsze momenty? Co je wyzwala?
Po drugie – przysięgam, że przed dietą jest tyle rzeczy, objawów, nawyków do przepracowania, że spokojnie jadłospis może poczekać, a mierzalne efekty, które z Tobą zostaną – BĘDĄ. Po wspólnym przepracowaniu i przygotowaniu się do zmian będzie Ci naturalnie łatwiej.
Po trzecie – masz prawo sprawdzić jakie wykształcenie ma dietetyk, w zasadzie to zadanie powinno być obowiązkowym. Ilu szarlatanów po kursach weekendowych kryje się za białym kitlem?! Wciska mity na temat diet, dietetyki i żywienia. A później matki karmiące są przekonane o niezbędnej diecie, dzięki której potomstwo kolek nie będzie miało! Powielane nieprawdziwości ze świata dietetyki pokutują i dają się we znaki kolejnym pokoleniom. Kto ma stać na straży szeroko pojętej dietetyki, jeśli nie my? Apeluję o opamiętanie.
Po czwarte – kontrakt. To bardzo ważne. Spiszcie kontakt, który określa warunki współpracy dla obu stron. Podstawowym założeniem na tym etapie jest świadome uczestnictwo obu stron w zawieraniu umowy. Pacjent i specjalista umawiają się bardzo konkretnie na warunki przyszłej współpracy. Kontrakt określa punkty wzajemnych zobowiązań.
Po piąte – nie daj sobie w kaszę dmuchać. Twój czas, Twoje pieniądze i Twoja chęć zmian (nie zabij jej). Śmiało pytaj, słuchaj, rozmawiaj. Jeśli coś nie zgadza się z Twoimi oczekiwaniami, mów o tym otwarcie. I pamiętaj, że każda ze stron ma prawo do pomyłki, ale jeśli Wasze relacje będą dobre, otwarte i profesjonalne nie będzie to większym problemem.
NIE DAJ ZAŁOŻYĆ SOBIE KLAPEK NA OCZY
Wiem, ze mając jadłospis wydaje Ci się, że będzie łatwiej, że świat zawojujesz. Nic bardziej mylnego, litości! Myślisz, że skrupulatnie przeliczona gramatura i pieczołowicie przygotowana kartka odwalą za Ciebie brudną robotę? Myślisz, że jedna czy dwie wizyty u dietetyka załatwią sprawę? Błąd. Wspomniany kontakt pozwoli ustawić przebieg terapii. Pamiętaj, że nie musisz przychodzić do gabinetu, co tydzień, jeśli nie masz takiej potrzeby. Analizowanie parametrów składu ciała ma sens raz na trzy / cztery tygodnie. Tym bardziej u klientek wrażliwych na zmiany gospodarki hormonalnej, co dotyczy m.in cyklu menstruacyjnego. Oczywiście, możesz spotykać się częściej, mobilizacja i motywacja są bardzo ważne, co możecie zawrzeć w kontakcie np. rozwiązywanie problemów związanych z emocjonalnym jedzeniem itp. Aspekt psychologii nie jest zawsze zależny od analizy składu ciała. Natomiast nie musisz co tydzień modyfikować diety, po tygodniu nie ma potrzeby redukcji kcal.
JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ NA ZMIANY
Teraz już jesteś świadoma, więc świadomie wybieraj! Niech jadłospis będzie owocem wcześniejszej współpracy z dietetykiem i psychologiem żywienia. Niech będzie naturalną koleją rzeczy, a nie sztucznie narzuconym tworem, wywracający lodówkę i życie do góry nogami. Zmiana zaczyna się w głowie. Poszukaj głębszej motywacji.