Czym skorupka za modu nasiąknie (…) w ilu przypadkach powiedzenie się sprawdzało? Tym razem my, rodzice, mamy wiele do powiedzenia… albo i nie. Przede wszystkim najważniejsze, żeby uświadomić sobie błędy żywieniowe popełniane względem nas, kiedy byliśmy dziećmi, przez naszych rodziców. By nie powielać niechcianych i niedobrych schematów dietetycznych dalej. Czas przerwać ten haniebny łańcuszek. Czas przerwać terror przy stole. By niejadek zjadł obiadek, kiedy zechce.
Na tę chwilę rzadko można wyprowadzić mnie z równowagi, negatywnie mnie nie zaskoczysz, naoglądałam się, raczej okrzepnięta już ze mnie babka. Ale są momenty, w których opanować się nie potrafię. Włos na głowie się jeży, dostaję drgawek, idzie mi piana z ust, kiedy już w oddali słyszę echo rozżalonego rodzica piejącego z nutą niezadowolenia zjedz chociaż mięsko, trochę ziemniaczków z sosikiem; zrobisz mamusi przykrość, bo cały dzień pichciłam albo jeszcze niczego nie zjadłeś lub wersja grubego kalibru typu niektóre dzieci nie maja co jeść, a ty wybrzydzasz, talerz ma być pusty. Znane?
Czy faktycznie te osobniki pełniące funkcje rodzica nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, jakie niosą ze sobą takie przymusy? Niektórzy zwą je prośbami, próbami negocjacji (…), inni dobrym wychowaniem przy stole, jeszcze inni brakiem marnotrawstwa jedzenia przecież.
Zmotywować do jedzenia
A jak nazwać zatykanie nosa małym dzieciom, żeby wepchnąć w usta widelec z duszonymi ziemniaczkami i pieczołowicie przygotowanym mięsem? Motywacją? Wielogodzinne nasiadówki z niemowlakiem przy stole? Budzenie go (o zgrozo!) w nocy, żeby na śpiku dostało kolejną, dodatkową porcje mleka? Żeby zafundować mu nadprogramowe kilogramy w przyszłości chyba i brak możliwości decydowania o tym czy chce jeść, bo przecież rodzic wie lepiej?!
Jedzenie to czynność fizjologiczna, odczuwamy głód i sięgamy po jedzenie. Niemowlę podobnie, bo potrafi zakomunikować, że chce jeść! Takie zachowanie jest jak najbardziej w porządku i nie wymaga ingerencji rodzica!
Przypominam sobie pewne epizody z dzieciństwa. Jedz. Jedz. Jedz. Jak się czuliście? Bo ja doskonale pamietam jaka wścieklizna mnie wtedy trafiała, później bezsilność, bo przymus, bo nie mam nic do powiedzenia. W końcu traciłam wiarę, że moje zdanie coś znaczy. Nikt mnie nie słuchał albo nie brał na poważnie. W przedszkolu przedszkolanki zamieniały się w żandarmów. W jedną stronę marsz, w drugą stronę marsz, mając oko na każdego wychowanka. Nie zjadłeś, nie odszedłeś od stolika. Level hard wypychanie policzków wątróbka, wyplucie przerobionej mazi po kilku godzinach, mamie na dłoń przy odbiorze z przedszkola. Szokujące? Chyba nie.
Żołądek moją własnością
By niejadek zjadł obiadek
A tak mi się wydaje, w zasadzie jestem tego pewna drogi rodzicu, że żołądek jest własnością dziecka. I o dziwo, wyobraź sobie, ze to ono kontroluje uczucie głodu i sytości. A dokładniej rzecz ujmując organizm posiada specjalny mechanizm regulacji głodu i sytości, który nie potrzebuje Twojej interwencji! Nie wydaje mi się, żebym tutaj odkryła Amerykę, ale raczej odebrałam rodzicom kawałek władzy nad nie swoim. Niektórym się to nie spodoba, bo dziecko należałoby nauczyć jeść. Widocznie to Ciebie Rodzicu nie nauczono dobrze jeść, kontrolować i dobrze rozumieć najnormalniejszych w świecie odruchów. Bo przecież jakim prawem decydujemy o tym czy dziecko ma jeść? Skoro mówi zdecydowane nie? Rodzicu pamiętaj, ze decydujesz co i kiedy dziecko zje, a ono czy w ogóle porwie się na ten manewr.
Pokoleniowa walka o talerz
Terror przy stole
Dlaczego dziecko musi być męczennikiem obawy dorosłego o jego dobro i pomyślność? Nie, nie pomyliłam słownictwa. To męczeństwo i tortury.
Kiedyś tak było, bo babcia, bo ciotka. W przedszkolu jakoś uszło. Żandarm przystanął i zdążyło się wypchać policzek wątróbką albo schować kawałek w chusteczkę. Rodzinne oczy nie przegapiły niczego, a wyszukane sposoby, by dziecko jednak zjadło, nazwać można było śmiało ograniczeniem wolności. W domu rodzinnym przymus albo właśnie, co gorsze, to dobre wychowanie przy stole wymagało od nas wyczyszczenia talerza do końca, bo za chwile cała familia ruszyła z wykładem. Starsze pokolenie wojenne albo powojenne wie, co to niedostatek. Ma silnie zakorzenione poczucie, że jedzenia nie można marnować, bo najczęściej go brakowało. Ale takie przekonanie może powodować zaburzenie tak ważnej samoregulacji mówiącej o najedzeniu lub przejedzeniu.
Chryste (…) obserwując nastolatki przy stole i reakcje rodziny, można by odnieść wrażenie, że niewylizanie talerza do końca groziło poważnym zaburzeniem żywieniowym albo świadczyło przynajmniej o początku problemów z odchudzaniem według teorii tamtych. Niestety wbrew własnym odczuciom (ośrodek głód-sytość!), przekonaniom, odruchom (również wymiotnym) wszystko musiało znikać z talerza. Za każdym razem. Przy każdym posiłku. Podczas każdej rodzinnej wizyty.
To nie wypada, napraw ten błąd
Rodzicu nie popełniaj błędów swoich rodziców. Naucz dziecko odczuwania głodu i sytości. Dziecko musi mieć wybór, musi czuć się komfortowo i swobodnie. Być może dla Ciebie porcja, która mu nakładasz byłaby odpowiednia, ale w jego przypadku może być zupełnie odwrotnie. Nie wymagaj od dziecka niemożliwego, nie ucz go by spełniać oczekiwania i wymagania innych mimo wszystko i wbrew sobie! Skończyły się czasy bo tak wypada. Skończyły się czasy żelaznej ręki w kuchni. Rodzicu to Tobie nie wypada! Rodzicu to Tobie nie przystoi!
Naucz dziecko asertywności, sztuki odmawiania w każdym przypadku. Teraz, dziś, jutro i za kilka lat. Bądź dumny z dziecka, które ma swoje zdanie, które potrafi odmówić i powiedzieć nie za kilka lat także używkom (…) Które świadome umie rozróżnić pragnienie od głodu, sytość od głodu. Bądź dumny z dziecka, które chcąc sprostać Twoim oczekiwaniom nie będzie chowało jedzenia pod łóżkiem, nie będzie obżerało się, a nocami zwracało ton jedzenia w łazience po cichu, w samotności. Daj przykład, ucz, bądź dumny. Rozmawiaj.
Niżej do pobrania plakat PIERWSZE KROKI PRZY STOLE: co mówić przy stole? jak zachowywać się podczas posiłku?
A Wy jakie macie wspomnienia znad talerza, znad stołu?