Kto jest rodzicem doskonale rozumie zmiany, które zaszły, bo mijający czas od pierwszych urodzin Heleny to pokonane etapy, ogromny skok rozwojowy i dziecko, które już nie jest niemowlęciem. Mam wrażenie, że Helenka to już duża dziewczynka. Wiecie, o czym piszę? Jak w tej bajce z żółwiem Franklinem: Helena umie już chodzić, Helena umie już mówić i samodzielnie jeździć rowerkiem. Dlatego przyjęcie urodzinowe powinno dogonić Helenę, przeskoczyc wszystkie wspólne dni, które już za nami i zatrzymać się tu i teraz, żeby zaraz mknąć dalej. Przyjęcie powinno sprostać wymaganiom zaproszonych dwuletnich dzieci i ich rodziców. Nie planowałam przyjęcia urodzinowego dużo wcześniej, więc nie przypuszczałam, że całość będzie tak pięknie wyglądać. Wzruszyłam się. Wzruszam się za każdym razem, kiedy wspominam nasz czas i patrzę na moją córkę. Kiedy trzymam ją na rękach, kiedy się śmiejemy, jemy wspólnie lody, wspólnie się kąpiemy i uczymy się mówić, czytać, w końcu wyznajemy sobie miłość. Te rzeczy zostają w sercu na zawsze, dlatego trzeba je celebrować.
Przyjęcie urodzinowe w stylu boho
Chcialam zorganizować przyjęcie urodzinowe w zielonych klimatach z nutą boho. Jednocześnie dziecięce, ale cieszące oko rodziców. Przyjemne dla obydwóch stron. Miejsce, w którym zorganizowałam przyjęcie totalnie wpisywało się w ten zamysł, bo to nasza śnidaniownia coffee & lunch FIGA Z MAKIEM! Kremowe zasłony totalnie zdefiniowały moje urodzinowe przyjęcie, ukierunkowały imprezę i nadały jej charakteru.
Zdecydowałam się na dekoracyjne kule papierowe przy suficie w przewadze koloru białego, z dodatkami szarości. One zostaną w FIDZE na dłużej.
Myśląc o dodatkach nie mogło zabraknąć cyfry „2”! Co to byłoby za przyjęcie urodzinowe pytam się? Mam wrażenie, że cyfry – balony stworzone są tylko z tym zamysłem. Do tego czarna gwiazda i 10 balonów kremowo złotych dopełniły całości.

Dekoracje stołów
Klimat BOHO zobowiązuje. Na stołach pojawiły się egzotyczne zielone liście, jako podkładka. Są boskie. Dodatek, który był bardzo efektowny, ale przy tym praktyczny. Ciekawostka! One są wielokrotnego użytku. A na nich papierowe talerzyki z konikiem morskim i drewnianymi eko sztućcami. Talerzyki i drewniane sztućce to był must have mojej imprezy. Od dawna miałam je zamówione i czekały na ten dzień. Udało się, jestem bardzo dumna z całego charakteru imprezy!Helenka, jako najważniejszy gość, przy talerzyku znalazła drewniany podstawek ze swoim imieniem. I Kubuś podobnie, który również tego dnia obchodził swoje drugie urodziny. Pamiętacie, jak opowiadałam tę historię? Kubuś z Helenką poznali się na porodówce. Więc na nich dwóch czekały prezenty w formie cukierków na stole. Jesteście ciekawi prezentów?
Całości dopełniły szklanki z grubego szkła z uszkiem i kolorowymi słomkami oraz wazoniki z zielonym bluszczem. Klimat uzyskałam też dzięki trawom, które szeleściły przyjemnie w donicach za naszymi plecami. Miekkie koce, lampki przy drewnianych belach dodały uroku naszemu popołudniu, a później wieczorowi.
Jakie miejsce na przyjęcie urodzinowe wybrałam?
Klimatyczne miejsce w centrum miasta na Starówce i świeżym powietrzu, czy to możliwe? Owszem. Nam się udało, a przyjęcie było genialne. Duma mnie rozpiera. Wspomniałam wcześniej, że zdecydowałam się wyprawić urodziny Heleny w naszej FIDZE Z MAKIEM i to w ogródku wśród szeleszczących traw! To był strzał w dziesiątkę! Nie tylko ze względu na niepowtarzalny charakter i atmosferę, ale też na nietuzinkowe wydanie ciast, ciasteczek i przekąsek. Lepiej bym tego nie zaplanowała. Nie zależało mi na tradycyjnym podaniu sztampowego obiadu. Absolutnie od tego uciekamy już od dłuższego czasu. Wolę lekkie jedzenie, kompozycje inne niż zawsze. Lubię delikatne, świeże w połączeniu ze smacznym. Co Wy na to?
Pyszności
Grzechem byłoby nie opisać tego, co zagościło na stołach. Oczy i podniebienia dzieciaków cieszyły cake popsy! Piękne, kolorowe, podane na oryginalnych słomkach. W sam raz do małej rączki i spacerów po okolicy!
Nie myślcie, że na naturalnych i słodkich lizakach się skończyło. Nie przeżyłabym bez Bezy Pavlovej, wiec i ona umilała nam czas w towarzystwie malin i borówek. Zdecydowanie najlepsza opcja. Przynajmniej dla mnie 😉

Poza tym na stole pysznił się też tort Havana w kwieciste-różanym wydaniu na biszkopcie, naturalnej, pysznej śmietanie z malinami. Kto by się mu oparł?
Na ząb były muffiny iście czekoladowe z kolorowymi koksami śmietany! Uderzyły do głowy dorosłym. Muffiny stały osobno, na stoliku z gadżetami do rysowania. Były wyższe, wygodne poduchy dla dzieci, kredki i kartki.
Ogromnym komplementem była dla mnie przypadkowo przechodzącą Pani, która zachwycona cała atmosferą przyjęcia urodzinowego i słodkości, bez ogródek spytała o możliwość wyprawienia podobnego, z naszymi ciastami. Awww… kto by się spodziewał?! Takie sytuacje dodają skrzydeł.